Niestety, nie pozostaje nam nic innego jak jazda po szosie (piszę niestety, bo po szosie jeździ się rowerem szosowym, a na taką jazdę musimy jeszcze trochę poczekać, a rower MTB szosy nie lubi 🙂 ).

Ale cóż w lesie lód to zostaje nam szosa (na szczęście sucha szosa) – dobre i to, i nie ma co narzekać – zawsze można zostać w domu i pokręcić na trenażerze 😉 . Humory dopisywały, a to najważniejsze.

Tym razem wybraliśmy trasę Gorzów – Barlinek – Gorzów. Jak przystało na trening szosowy tempo było całkiem niezłe. Po drodze zgarnęliśmy koleżankę z Orląt Gorzów i fajną grupą przejechaliśmy ok 50 km.

Do zobaczenia za tydzień.

Jak było sami obejrzyjcie:

Galeria:

Share This

Uwaga, ta strona używa COOKIES. Dowiedz się więcej.

Stosujemy je, aby ułatwić Tobie korzystanie z naszego serwisu. Pamiętaj, że w każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące COOKIES w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Zamknij